Gdy coke nie zawsze jest Colą. Uważaj, co zamawiasz do picia w USA
Czy to możliwe, żeby Amerykanie nazywali napoje gazowane w inny sposób? Badania przeprowadzone za pomocą internetowej sondy, przeprowadzone przez Alana McConchie i Matthew Campbella, jasno pokazują, że tak!
Różnice w napojowym „dialekcie” możemy śmiało porównać z naszym wychodzeniem „na dwór” lub „na pole”.
Pop
Wyniki badań dość wyraźnie podzieliły mapę USA na trzy obszary: w środkowej oraz w północno-zachodniej części Stanów Zjednoczonych (w tym także na Alasce), większość mieszkańców posługuje się określeniem „pop” na napój gazowany.
Soda
Na północno-wschodnim oraz na części zachodniego wybrzeża, mieszkańcy używają określenia „soda”, aby zamówić ten sam napój, co pozostali mieszkańcy USA.
Coke
Z kolei mieszkańcy południowo-wschodniej części kraju zamówią w sklepie lub barze coke – i nie oznacza to, że będą chcieli zamówić Coca-Colę. W tym przypadku określenie to prawdopodobnie czerpie swoje pochodzenie od Coca-Coli, która została założona w Atlancie i która zastrzegła dla swojego produktu nazwę „coke” w 1940 roku.
Zauważyłem, że używamy kompletnie innych określeń na gazowane napoje i stało się to nawet tematem naszych rozmów – mówił Alan McConchie, który wychował się w stanie Waszyngton (czyli „królestwie” pop).
Co ciekawe, według innego badania autorstwa Jasona Katza, w niektórych częściach USA istnieją jeszcze inne napojowe „dialekty”. Dla przykładu, mieszkańcy Bostonu używają określenia tonik a w niektórych regionach południowych stanów, preferowanym terminem do określenia napoju gazowego jest cocola.
Wyświetl ten post na Instagramie